niedziela, 31 sierpnia 2014

13.

3 dni. 3 zabójstwa. Zero sposobów zabicia Nogitsune..

- Scott martwię się. - powiedziałam przytulając Scotta, leżac na łóżku.

- Nie Ty jedna skarbie.- wyszeptał mi we włosy.

Nie mieliśmy już żadnego pomysłu. Nie chcieliśmy zabić Stilesa. To nas przyjaciel.
Nagle rozdzwonił się mój telefon.
-Kira dzwoni. - poinformowałam Scotta.

Odebrałam. Była to konwersacja. Kira z mamą, Lydia, Isaac i my.

-No więc słuchajcie. - zaczęła Kira. - nie będę owijać w bawełnę. Wiemy jak zabić Nogitsune, bez zabijania Stilesa.  - wszyscy się ucieszyliśmy. - Ale to może też  być trochę ryzykowne. - powiedziała. Wiedzieliśmy co to znaczy...

- Kontynuuj- zachęciła ją Lydia.

- Mamo mów- powiedziała Kira a pani Yukimura zaczęła mówić.

- Nogitsune jest w ciele tego chłopaka, bo nie mogło funkcjonować w swoim ciele. Musimy je znaleźć. Wiemy że ciało znajduje się gdzieś w pobliżu miejsca gdzie Stiles często przebywa. Ale dokładną lokalizacje uda nam się zdobyć.. Ale tu jest haczyk.. Ktoś z was musi zaryzykować życie, dzieląc myśli z Stilesem, żeby dostać się do mózgu Nogitsune. Scott ty też musisz być. Potrzebne są pazury Alphy.  W ich myślach dowiemy się miejsca gdzie zostało złożone ciało Nogitsune. Dzięki czemu duch wróci do swojego ciała, a Stiles będzie wolny. Wtedy będzie łatwiej go zabić.

- Ja się poświęcę.- powiedział Isaac.

- Nie... Lahey.. Ja to zrobię. - powiedziała Lydia.

- Nie ja to zrobię.. - powiedziałam..

- Musicie zdecydować. Dajcie znać Kirze. - powiedziała mama dziewczyny i wideoczat się zakończył..


Rozmowy na temat poświęcenia trwały strasznie długo.
Lydia zdecydowała. Ona to zrobi. Ją ze Stilesem łączą duże więzi. Tak jak mnie.
Poinformowaliśmy o tym wszystkich .
Zebraliśmy się w salonie. Stiles też był.

- Co teraz?  - zapytała Lydia.

- Usiądź tutaj. - pokazałam jej krzesło. - Ty Stiles tutaj - o dziwo chłopak panował sam nad swoim ciałem.

- Teraz moja kolej. - powiedział Scott stając za nimi. - Może trochę zaboleć.


*Scott mind*

Wbiłem pazury w karki Lydii i Stilesa powtarzając   "The Sun, The Moon, The Truth" ... Tak kazał  Deaton..
Nagle poczułem jak ucieka ze mnie powietrze. Spróbowałem złapać oddech. Otworzyłem nagle oczy. Staliśmy z Lydią w całym białym pomieszczeniu. W oddali widzieliśmy dwie postaci. Siedziały na czymś..
Zaczęliśmy zbliżać się. To był Stiles i Nogitsune. Siedzieli na... Nemetonie. Grali... w ... chińskie warcaby? Co to ? Spojrzałem na Lydię. Była dużo przede mną. Próbowała zbliżyć się do Stilesa. Podbiegłem do niej.
Krok w stronę Stilesa... Stiles się oddalał... Kolejny krok, znów to samo. I kolejny.. Nic..

- Stiileees!!!- krzyknęła Lydia.
- Nie słyszy Cię. - odpowiedziałem.
- Ale może usłyszeć Alphę. Ciebie Scotty.
- Nie jestem jego Alphą. - zaprzeczyłem,
- Jesteś. Jesteś Alphą nas wszystkich. Mnie, Stilesa, Allison, Isaaca.. Nawet Dereka.
- No okey. - zgodziłem się.. wydałem z siebie ryk..

Chyba usłyszeli. Stiles spojrzał się w naszą stronę, na Nogitsune... i to co zrobił zdziwiło mnie. Rozbił wszystko z planszy.

* W tym samym czasie.  Allison*

Patrzeliśmy na ciała Stilesa, Lydii i Scotta. Byli w tych samych pozycjach. Nic.. Od 5 minut nic.. Nagle Stiles złapał potężny oddech i powiedział jedno słowo. Nemeton.. I znów nic..

Po chwili Scott i Lydia wyszli z transu. Scott wyciągnął pazury, łapiąc dech.

- Powiedział coś? - zapytała Lydia wstając z krzesła.

- Nemeton. - powiedziałam.

_____________________________


Ej mi się to nie podoba ; ((( . zero weny jakoś ;c . Czemu? kto wie.. .No ale mniejsza. najważniejsze że jest rozdział!!!! ; DD  

Zróbmy tak ... 7 komentarzy = Nowy rozdział .
Dzięki temu dowiem się kto to czyta. Proszę. piszcie. i podpisujcie się, askiem, imieniem whatever ; 3 . 


Kocham was wilczkii <3>

czwartek, 3 lipca 2014

12.

No więc jesteśmy na tropie Nogitsune..Tak jakby.. Póki co tylko rodzina  Yukimura zawitała w Beacon Hills.
Siedzieliśmy na trybunach przy boisku, gdy dotarła do nas pewna skośnooka.
- Cześć. Jestem Kira Yukimura. To nas sprowadziliście. Miło mi was poznać. - powiedziała.
-Hej.- odpowiedzieliśmy chórkiem.
Ja siedziałam z Lydią i Allison na górze, pod nami siedzieli Scott, Stiles i Isaac. Kira usiadła obok Scotta i zaczęła się w niego patrzeć jak ciele w malowane wrota..
- Scotty... - powiedziałam. - dasz mi bluzę bo mi zimnoo.
- Oczywiście Skarbie. - powiedział, ale zamiast dać bluzę usiadł obok mnie i objął ramieniem. Mina Kiry była tego warta.

-Może nas oświecisz swoją wiedzą na temat Nogitsune? - powiedziałam do niej, w momencie kiedy już zaczęła mnie irytować.

-  No więc.. Moja mama miała sama kiedyś styczność z Nogitsune.. Ona jest Kitsune... Od śmierci mojej babci jest jedynym... Po niej Kitsune zostanę ja..  Każde Kitsune ma swoje Nogitsune. Mojej mamy Nogitsune nawiedzi jakiegoś człowieka.I on zostanie moim Nogitsune.. On pragnie zemsty.. Niewiadomo za co  i dlaczego..

Spojrzeliśmy wszyscy na nią jakby mówiła od rzeczy..

- Można łatwo ogarnąć, kto z was, bądź z WASZYCH ZNAJOMYCH .. to najważniejsze.. zostanie Nogitsune.. będzie to osoba z waszego towarzystwa...
-Ale dlaczego?- zapytałam.
- Nikt tego nie wie.. Ale tak sie dzieje.. Nogitsune mojej babci był brat jej znajomego wilkołaka... Mojej mamy jej pierwsza miłość, jego siostra była wilkołakiem.. Więc wiąże się to z wami...

Spojrzeliśmy wszyscy na siebie jak na potencjalnych Nogitsune...

- Zadam wam teraz najważniejsze pytanie..  Kto z was nie może ostatnimi czasami spać?

- Ja . - powiedział Stiles.. Mam tak że nie mogę zasnąć.. A jak śpię są to koszmary... i nie mogę się obudzić.. Często w ciągu dnia przysypiam...


- Stiles stary.. Ty nie śpisz... - powiedział Scott i pokazał mu całą kartkę zapisaną słowami ' Obudź się'

Wszyscy spojrzeliśmy na Stilesa.. Jego oczy zmieniły odcień... Barwe... Były całe czarne...

I nagle odezwał się ... Nie Stiles... Coś co było w nim........ NOGITSUNE...

- Stiles znów 'śpi' ... jak zawsze wtedy wkraczam ja.... więc... witajcie... pobawimy się w grę... Kto z was przeżyje będzie zabity ostatni... Bach. - powiedział, wstał i odszedł w kierunku szatni...

 Usłyszeliśmy krzyk... I chłopaków wybiegających z szatni...
Ktoś krzyknął : STILES OSZALAŁ.....

- No to wiemy kto jest Nogitsune... Jeden problem z głowy... Teraz tylko co zrobić żeby się go pozbyć.. - powiedziała Lydia, wyraźnie przerażona....

 - Nie da się, znaczy się da... Ale trzeba zabić nosiciela ....- powiedziała Kira.. a my zaczęliśmy płakać..

sobota, 28 czerwca 2014

LIEBSTER AWARDS

Dziękuję za nominację mojemu skarbowi z http://b-e-a-c-o-n--h-i-l-l-s.blogspot.com <3 br="">Dzięki wielkie kochanie
Więc pytania i odpowiedzi?

1.  Czemu zaczęłaś pisać bloga?
Hmm. Miałam mega dużo pomysłów w głowie więc chciałam je zacząć publikować. Nie jest to pierwszy blog z czego jestem dumna, bo robię coś co sprawia mi przyjemność.
2. Ile czasu już piszesz?
Moja przygoda z bloggowaniem zaczęła się jakieś.. hm.. żeby wam nie skłamać... 5 lat temu.
 3. Ulubiona książka?
Mam wiele ulubionych książek. Nie potrafię wybrać. Ale jeśli już bym miała to chyba jedną z takich książek jest seria " Gone: Zniknęli'
4. Ulubiony serial?
Oczywiście Teen Wolf. *__*
5. Komu ufasz najbardziej?
Trudno w to uwierzyć ale tak naprawdę nie można zaufać wielu osobom. Jeżeli miałabym wybrać taką osobę to jest Kubuś.. ; * . Mój BFF z którym niestety widuję się tylko 2 razy w roku ; ( ... ale prawdziwa przyjaźń nie opiera sie na byciu ze sobą 24/7 tylko na zaufaniu i potrafieniu przezwyciężyć tych tysięcy KM które nas dzielą.
6. Co skłoniło cię do pisania?
Napewno chęć odreagowania na trudności życia codziennego.
7. Czy twoi znajomi wiedzą, że piszesz?
Nie. wolę żeby nie wiedzieli, ponieważ ludzie nie akceptują takich rzeczy w moim świecie... Kiedyś wiedzieli że piszę to jechali po mnie..
8. Czy wciąż masz świeże pomysł?
Każdemu czasem zdarza się czarna dziura w głowie, nie wie co napisać.. Ale łatwo znależć wizję tego co chce się dalej napisać.  Czasami jest tak że siedzę myślę co napisać, piszę powoli a nagle buum.. mam meega wizję i piszę jak nakręcona.
9. Czy jesteś zadowolona ze swojego bloga. 
Czy jestem zadowolona ? Tak.. Bo robię coś co sprawia mi przyjemność, pomimo że mało osób komentuje bloga to i tak jestem zadowolona z tego co robię.. Tworzę swoją własną historię o bohaterach którzy znaczą dla mnie naprawdę dużo.
10. Ulubiony zespół?
Buuhaah. ; D . One Direction (jestem fanką od kilku lat ;d.) no i mam jakiś sentyment to BTR ;p
11. Ulubiony aktor/aktorka?
Dużo mam swoich ulubieńców. Każdy w jakiś sposób łapie mnie za serce. Ale z pewnością obsada Teen Wolfa jest dla mnie ważna <3 font="" nbsp="">


Kogo nominuję : 

1. http://motel6-niallhoranfanfiction.blogspot.com

2 . http://directionere3ka.blogspot.com

3. http://born-to-live-fanfiction.blogspot.com

pytania dla was :

1. Dlaczego zaczęłaś pisać?
2. Czym było zainspirowane twoje pisanie?
3. Miałaś kiedyś problem z napisaniem rozdziału?
4. Co Ci w takich momentach pomaga?
5. Ulubiony zespół/ piosenkarz? Dlaczego.
6. Ulubiony film. Dlaczego
7. Kiedy czujesz się szczęśliwa?
8. Ulubiona piosenka? Dlaczego akurat ta.
9. Ile lat już bloggujesz?
10. Gdybyś mogła zamieszkać w każdym miejscu na Ziemii gdzie byś zamieszkała.

czwartek, 26 czerwca 2014

11.

Pomocy... To nie jest normalne. Nie wiem co się ze mną dzieje..
Nagle otworzyłam szeroko oczy wydając z siebie zduszony krzyk...
- Ej ludzie! Obudziła się!! - krzyknął mi ktoś nad głową..
- Scott? - zapytałam, mając nadzieję że usłyszę TAK.
- Niee. Tu Isaac. Scott śpi obok.- poinformował mnie przyjaciel.
- Ile byłam nieprzytomna?
- 3 dni.
 O kuźwa.. Trzy dni?! Masakra..
- Coś się stało w tym czasie?
- Tak. Peter Hale nie żyje, Lydia ciągle czuje śmierć, a Derek poluje na coś.. nawet nie wiemy co.
- Nogitsune...- powiedziałam... nawet nie wiem skąd wiedziałam o tym czymś.
-Nogi z kuny? - Scott przebudził się.
- Niee. Nogi wsune - powiedział Stiles.
- Nie.. To jest nogi z tone - powiedział Isaac.
- Nogitsune. - powiedziałam. - NO GI TSU NE..
- Ktoś powiedział Nogitsune? - do salonu wszedł Derek Hale.
- Tak. Ja to powiedziałam.
- Skad wiesz o tym?
- Nie wiem. Najpierw jakieś wizje.. a teraz powiedziałam to.
- Jakie wizje? - zapytali wszyscy chórem.

Opowiedziałam im wszystko od początku do końca. Z każdym szczegółem. Dowiedzieliśmy się że Nogitsune to zły duch nawiedzający człowieka, pragnący zemsty. Potrafi wejść w ciało jednego z ludzi i wyniszczyć go psychicznie jak i fizycznie.

Sami nie wiemy kogo i kiedy może to nawiedzić. Dlaczego my, z czym to ma związek. Czego można się po tym spodziewać.

-Znam pewną rodzinę. Pochodzą z japonii. Kobieta znała kiedyś jednego Nogitsune.
- Kitsune - przerwałam Derekowi.
- Tak Kitsune. - potwierdził. - Kitsune to dobry duch tak to nazwijmy, potrafi zabić Nogitsune za pomocą..
- Oni .
- tak.. kontynuując. Ta rodzina mieszka gdzieś w Stanach. Zwie się..
- Yukimura
- ugh.. Zamknij się wreszcie. ! - krzyknął na mnie Derek.
-Ale ja nawet nie wiem skąd to wiem!!!  To wszystko pojawia się nagle w mojej głowie - zaczęłam płakać.- Myślisz że to chce?! Nie!
- Czekaj czekaj.. Co? Pojawia się w głowie?- zapytał Scott
- Tak.
- Ona jest pół Banshee. - powiedziała Lydia.
- No to genialnie... - załamałam się.

Postanowiliśmy sprowadzić Yukimurów do Beacon Hills. Oni muszą nam pomóc zlikwidować Nogitsune, czymkolwiek to jest.

___________________

MACIE 11 ; 33.

WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO KOCHANIEEEE <33333 nbsp="" p="">BYŁOBY WIECEJ ALE MĄDRA JA PISAŁAM NA BLOGGERZE BEZ INTERNETU I BACH.. SIE POŁOWA NIEZAPISAŁA ;/// ... PRZEPRASZAM ;C

Kochaaam Was!!! <3 p="">
kolejne 5 komentarzy i 12 do was poleci ; *

wtorek, 24 czerwca 2014

10.

Nagle usłyszałam jakieś głosy. Z oddali...
Stiles? Stiles to Ty? Co Ty robisz?! Nie Stiles! .. Proszę Cię.. Zostaw to!!!

Wizja się urwała. Krzyknęłam... Ale wizja się zmieniła. Obok Stilesa była jakaś mumia. grali w coś.. Nawet nie wiem co to było..

Koniec....

Znowu czerń ... Wszechogarniająca czerń....

Proszę!!! Chcę stąd wyjść...

Ratunku!!!

Ścisnęłam swoją głowę, zamykając oczy.. Nagle poczułam mocny ból.

Otworzyłam oczy i zobaczyłam nade mną Scotta i Lydię..

Już chciałam coś powiedzieć ale zobaczyłam znów tą mumię za nimi...

Machała mi ..

Zamknęłam oczy, ale kiedy je otworzyłam znów wszędzie była czerń..

Coś zaczęło mówić mi w głowie : Allison, mała głupiutka Allison.. To nie wizja.To rzeczywistość.. Pomyśl.. Ty sobie teraz śpisz, a Twoi przyjaciele giną.. Jeden po drugim.. Jak na polowaniu...... Scott, Lydia, Isaac, Derek a nawet ten człowiek Stiles.. Bliźniaki, wasz trener, mama Scotta, szeryf, twój tata........... - tu zrobił przerwę - ........ jak się obudzisz będziesz sama. Sama wśród problemów.. Każdy będzie Cię obarczał winą za ich śmierć....

Poczułam że coś rozsadza mi głowę, jakby chciało się z niej wydobyć... Zaczęłam krzyczeć.. Jak Lydia.. Poczułam w sobie niezwykłą moc, która pomogła mi odepchnąć czerń.. Zaczynałam widzieć kształty... Widziałam co się wokół mnie dzieje, wszyscy zachowywali się jakby nic sie nie zmieniło.. Lydia siedziała obok mnie i gadała o ciuchach, Scott i Isaac biegali po boisku a Stiles siedział na ławce. Trener darł sie na chłopaków a ja ? Czułam się jak sparaliżowana.

Miałam ochotę płakać, ktoś pragnie odebrać mi wszystko. Ktoś chce zniszczyć nam wszystkim życie..
Nagle wydałam z siebie jeden jedyny dźwięk. Słowo. Po tym była znów nicość, a może po prostu zemdlałam...

- Pomocy......................




_________


SZALONY ROZDZ NR 10 . ;3 . SKORO TO JAKIŚ JUBILEUSZOWY ROZDZIAŁ MUSIAŁ WYBIĆ SIĘ CZYMŚ OD INNYCH..

PROSZĘ ZOSTAWCIE KOMENTARZ.. NAWET ZWYKŁY PRZECINEK .. PROSZĘ ;C

a poza tym jak wrażenia po 4x01 ? :DD . Mega no nie? xdd

poniedziałek, 23 czerwca 2014

9.

-Whoooa. Scallison is true? - Lydia pocałowała mnie w policzek. - Cześć McCall
- No heej Lahey - zaśmialam się za co dostałam w ramię od przyjaciółki.
- Nie pozwalaj sobie - usiadła koło mnie śmiejąc się.- A teraz na poważnie.
- No mów . - powiedziałam lekko przestraszona widząc jej zapał w oczach .
- Ojciec chce byś była łowcą, więc pozwól mu, bierz udział w treningach, jeździj z nim na polowania
- Ale..- nie dane było mi dokończyć.
- Nie przerywaj. Słuchaj dalej. Musisz to robić żeby Chris nie miał podejrzeń. Widzisz zresztą jak patrzy na Scotta czy Stilesa. On coś podejrzewa. No więc jak już byś jechała z nimi na akcję to masz 3 kroki do zrobienia. - powiedziała. - 1. Piszesz sms do mnie, Scotta lub Stilesa. Najlepiej do mnie. Ostrzegę ich screamem, jeśli będą już w lesie. 2. Będąc na polowaniu udawaj że strzelasz do chłopaków i pudłuj, strzel obok żeby uciekli. Krok 3. Niczego nie okazuj. Jak ojciec zapyta czemu pudło czy coś powiedz że każdemu się zdarza no nie? - Lydia znów się uśmiechała.
- Nooo okeyy. - powiedziałam przeciągając odpowiedź.
Rozumiem, musimy stwarzać pozory, ale nie mogę po prostu ojcu powiedzieć że nie chcę? Niee.. Muszę 'polować' na mojego Scotta i przyjaciół.
-Wg słyszałam o ostatniej akcji z bliźniakami - powiedziała.
-Jak to. Przecież to  było jakąś godzinę temu.
- Derek mi powiedział. - oznajmiła.
- I nie śmiał mi pomóc!? - oburzyłam się.
- No wiesz. Łowczyni? Wilkołak? - odezwał się głos za mną. Przestraszona odwróciłam się.- Jestem Derek. - przedstawił się chłopak za mną.
- No siemka. Allison jestem.
- Wiem kim jesteś i żebyś wiedziała ja Ci nie ufam. - powiedział i się oddalił.
Spojrzałam na Lydię.
- Nie przejmuj się. On taki jest. - powiedziała.- Patrz na boisko! Stiles wszedł  - krzyknęła podekscytowana, ale po chwili już siedziała płacząc ze śmiechu.
Stilinski wbiegł na boisko i na samo 'dzieńdobry' dostał z piłki w klejnoty. Lydia płakała ze śmiechu, ja powstrzymywałam śmiech a Scott z resztą chłopaków pomogli wstać Stilesowi . Chłopak usiadł na ławkę i odwrócił się do nas:
- Lydziu moja droga, ciekawe czy byś się śmiała jakbyś to Ty dostała w ... - nie dokończył bo wiedziałyśmy o co chodzi.
Lydia automatycznie przestała się śmiać.
- Uważaj Stylinski. - powiedziała i wstała.
Podeszła do chłopaka z udawaną troską.
- Kochany Stiles, biedaku . - powiedziała, a raczej wymruczała mu do ucha.
Stiles się zarumienił, Lydia zaśmiała a ja patrzałam ciągle prosto na Scotta.
Miałam dziwne przeczucie że coś się zaraz wydarzy. Że zdarzy się coś związanego z tym drugim życiem... Co ja pieprze.. Nie ma drugiego życia. Wszystko co sie dzieje jest tu i teraz. Mamy jedno życie. Jedno YOLO .. Jestem Łowczynią, Mój chłopak i przyjaciel to wilkołaki a przyjaciółka Banshee.
Całkiem normalna paczka.
No przecież.. Wszędzie tak jest. Pojebane to.
*pip pip* dźwięk sms..

Posłałam swój wzrok w tamtym kierunku.. to co tam zobaczyłam, sprawiło że moje serce zaczęło bić szybciej, a potem stanęło..
Kolejny sms

-Lydia.. - powiedziałam z płaczem w oczach...

Nic więcej nie widziałam.. Nagle... straciłam wzrok? czy zemdlałam...
Stałam sama pośród czerni. Nigdzie nie widziałam wyjścia.. Nic.

środa, 18 czerwca 2014

7.

Minuty oczekiwania na Scotta dłużyły się jak godziny. Z nudy złapałam podręcznik do fizyki.
Wu Tu Fu. co się ze mną dzieje. Zaczynam od tak czytać podręczniki.
Nagle coś stuknęło w okno. Złapałam za kij do basebola (obrona od tatusia) i podeszłam do okna. Z lekkim, kogo się oszukuję. Z wielkim strachem otwierałam okno .
- Hej Księżniczko. - zza  okna wychyliła się buźka McCalla.
- Cholera. Scott. Nie strasz mnie. - powiedziałam.
- Dobrze, już nie będę. - podszedł do mnie składając buziaka na czole. - Nic Ci nie jest?
-Niee. A co ma być?
- Musimy pogadać. Poznasz naszą tajemnicę, tylko nie uciekaj, nie krzycz. Proszę. - spojrzał smutnymi oczami w moim kierunku.
- Słucham Ciebie. - powiedziałam siadając z nim na łóżku i kładąc dłoń na ramieniu.
- Wszystko zaczęło się na początku zeszłego roku, chodziłem z Stilesem po lesie. Szukaliśmy martwego ciała. W pewnym momencie musialem uciekać przed ojcem Stilesa, który wraz z policjantami także szukali ciała. Zgubiłem pewną rzecz i wtedy on.. to.. mnie ugryzło i zmieniłem się, w wilkołaka. - powiedział pokazując pazury. Zrobiłam wielkie oczy, ale pokazałam ręką żeby kontynuował.- Wszystko we mnie zaczęło się zmieniać, zacząłem lepiej słyszeć, widzieć, czuć. Po jakimś czasie zaczęły się komplikacje. W co zamieszani są bliźniacy. Do tego Lydia - Banshee. Do końca nie wiemy czym jest. Wiemy tylko że jej moc jest dziwna. Lidzia znajduje czasami martwe ciała, dziwne ślady, no i krzyczy. No i to co dziś widziałaś. Może określić nam mniej więcej kogoś położenie.
- A o co chodziło bliźniakom z tym sms? - zapytałam
- Tego nikt nie wie. Myślę że chcą zrobić z Ciebie jedną z nas. A jeżeli jedno z nich Ciebie ugryzie bądź drapnie to będziesz musiała przyłączyć się do jego stada.
- Ale ja chcę być w Twoim stadzie Scotcie McCall. - powiedziałam
- Jesteś w nim. Jak Isaac, Stiles i Lydia . No i jeszcze jest Derek, ale nim się nie przejmuj. - posłał mi uśmiech .
Dobra. Coś już wiem .Scott i Isaac to wilkołaki, Lydia to Banshee, Stiles jedyny normalny, ja jestem w to zamieszana. Bliźniacy chcą zrobić ze mnie wilkokrwistą żebym była w  ich stadzie. Chcą użyć mnie jako broni przeciwko Scottowi?
Znam odpowiedzi na kilka pytań, ale co z tego skoro kilkanaście nowych pytań kołuje się w mojej głowie.
Postanowiłam nie zaprzątać sobie tym teraz głowy. Położyłam się plecami na łóżku i z tej perspektywy patrzylam na Scotta, który 'wisiał' nade mną i się uśmiechał.
Nagle pociągnął mnie w górę i obkręcił nas i delikatnie pocałował

Zaśmiałam się w usta chłopaka.
- Scotty. - chłopak otworzył oczy i spojrzał na mnie. - Skoro są wilkołaki i te sprawy to musi być ktoś kto na nie poluje nie?
- Uhh. Psujesz romantyczny nastrój - zaśmiał się, ale mi odpowiedział.- Tak. Są. Są to łowcy. Z tego co mi wiadomo to mieszkają w BH.
- Ale nie wiecie kto to? - chłopak zaprzeczył mi głową.- Musimy się dowiedzieć kto to jest. - powiedziałam i i wstałam z łóżka.
- Wiem kto może coś o tym wiedzieć. Chodź. - Scott zerwał się z łóżka i pociągnął mnie w stronę drzwi.
- Gdzie wg jest twój tata?
- Pojechał do klienta czy coś. Mój tata i wujek sprzedają broń, łuki i jakieś pistolety.- poinformowałam go.
- Mogę zobaczyć ich sprzęt?- zapytał.
Poszliśmy do piwnicy gdzie znajdował się sprzęt taty. Na ten widok ciało Scotta spięło się.
- No to Allison już wiemy kto jest łowcą w BH.
-Mój tata.  - powiedziałam zaskoczona.
 Napisałam sms do znajomych  :

Po wysłaniu sms wybiegliśmy z domu i udaliśmy się w stronę mieszkania Scotta.
Przed domem była już reszta.
- Łowca. ehe ehe ehe - powiedziałam zdyszana.
- Co łowca? - zapytała Lydia.
- Łowca to mój tata. - powiedziałam łapiąc normalny oddech.
 Na moje słowa wszyscy zrobili zdziwione miny. Jedynie Isaac wyglądał jakby nad czymś myślał.
- Dlatego na tych strzałach są literki C.A. Ally twój tata jak ma na imię? - zapytał
- Chris. - powiedziałam cicho. Nie wierząc że mój tata jest łowcą. I poluje na moich przyjaciół.

6.

Siedzieliśmy w lodziarni. Byliśmy całą paczką. Scotty, Lydia, Styles, Isaac i ja.
Chłopacy wygłupiali się. W pewnym momencie Scott nachylił się w moim kierunku szeptając do ucha : "Pokażę Ci jak smakuje życie"

Na jego słowa uśmiech wpełzł na moje usta.
- Uu.. Scallison jest taka słowkaaa. - zawyła Ly
- awww- Lahey zrobił minkę w stylu " oni są taacy sooł sweet"
- Ej. Nie ma Scallison żadnej ani nic. - powiedziałam.
- Nie ma? - Scott zrobił smutną minkę na co się zaśmiałam.

Posiedzieliśmy jeszcze jakąś godzinę z paczką.
- Ja lecę do domu. - powiedziałam.
- Odprowadzimy Cię. - powiedział Styles. 
- Jak uważacie. - powiedziałam. 
Po chwili dostałam sms : 

-Scott.. - powiedziałam podając mu telefon. 
- Kurwa! - przeklnął.- Isaac idziemy. - powiedział. - Lydia co czujesz? - zapytał dziewczyny . o co chodzi?
- Północny zachód. - powiedziała po chwili.
- Dzięki. odprowadźcie Ally. Zadzwonię wieczorem. - ostatnie zdanie wyszeptał mi do ucha dając przelotnego buziaka. 
-Lydia? O co chodzi z tym czuciem?- zapytałam kiedy szliśmy do mnie.
- Banshee. tylko tyle mogę Ci powiedzieć. Przepraszam. - powiedziała.
- Rozumiem. - uśmiechnęłam się do niej . 
 Dotarliśmy do mnie do domu . 
- Stiles ja zostanę z All. Ty idź do chłopaków.- powiedziała  do chłopaka. - Kieruj się w stronę Dereka domu. - dodała po chwili tego swojego Bansheewania . 

Dziwne to wszystko. Dlaczego Scotty gdzieś pobiegł z Isaacem po przeczytaniu wiadomości , o co chodzi z tym czuciem? Co mają z tym wspólnego bliźniacy.
Usiadłam na łóżku w pokoju z milionem pytań. 
- Ly przepraszam. Mogę zostać sama? - poprosiłam przyjaciółkę.
- Dobra. Dzwoń jak coś. - powiedziała.- Trzymaj się McCall. - puściła mi oczko na odchodnym.

Złapałam za telefon i napisałam sms do jednej osoby.

Usiadłam na łóżku po wykonanym zadaniu i czekałam.

5.

Doszliśmy do dużego budynku z cegły. Napis przed wejściem na teren głosił :

" LICEUM BEACON HILLS WITA UCZNIÓW I GOŚCI"

- Taa. Powinno pisać Witamy w więzieniu - zaśmiał się Isaac.
-Lahey przesadzasz - jakiś chłopak wskoczył na Isaaca. To był Stiles.. Nie poznałam go.
-Cześć ludzie. - przywitał się. - Ally wyglądasz .. meega.
- Dziękuję- zarumieniłam się.

Udaliśmy się w kierunku szkoły. W torebce coś mi zawibrowało

Spojrzałam na nią i zgromiłam ją wzrokiem na co ona tylko się uśmiechnęła.
 Poczułam rękę na swoim ramieniu.
- Idziemy? - zapytał Isaac.
- Taa. Nowa szkoło witaj. - westchnęłam.
- Udaliśmy się na plac przed szkołą na rozpoczęcie roku. Ustawiliśmy się klasami.
Po przywitaniu uczniów przez dyrektorkę szkoły, udaliśmy się do klas na spotkanie z wychowawcą.
-Pamiętaj że siedzisz ze mną. - powiedział Scott przelotem dotykając mojej dłoni.
Weszliśmy do klasy. Jako 'nowa' musiałam zostać na środku.
- E DZIECI ! - krzyknął Trener - To jest nowa! Allison Argent - powiedział już normalnym głosem.
- Usiądź gdzie chcesz. - powiedział do mnie.
Udałam się w stronę Scotta. Ale ktoś zwrócił się do mnie
- Usiądź tutaj. - powiedział jakiś chłopak. Aiden? Ethan ? któryś z nich.
- Przepraszam. Ja usiądę obok tamtego pana - wskazałam palcem na Scotta - o ile On mi pozwoli.
- Ach . Zapraszam do ławki panno Argent. - powiedział Scott i się uśmiechnął.
Siedzieliśmy i słuchaliśmy gadania trenera. po chwili w naszą stronę trafiła papierowa kuleczka.
-Scotty do Ciebie to - podalam mu ją.
Kątem oka zobaczyłam co tam pisze. : " Ona i tak będzie nasza."
O co chodzi? - zdziwiłam się.
Napisałam esa do Lydii z pytaniem o tych bliźniaków.
Długo nie musiałam czekać na odpowiedź.

Kurde no o co tu chodzi.. Schowałam telefon do torebki i lekko złapałam rękę Scotta.
- Ej Scotty? - powiedziałam.
-Słucham Ally?
- Pójdziemy się przejść wieczorem? - zapytałam uśmiechając się do niego.
- Ok . - powiedział ściskając lekko moją dłoń. - Pokażę Ci cudowne miejsce. A teraz chodź. Idziemy na lody z paczką. - pociągnął mnie w kierunku drzwi. Bliźniacy widząc nasze splecione ręce wymienili spojrzenia.
Muszę się dowiedzieć o co tutaj chodzi z tymi bliźniakami - obiecałam sobie w myślach.

poniedziałek, 16 czerwca 2014

8.

Minął tydzień od kiedy mieszkam w Beacon Hills. 5 dni od kiedy znam tajemnicę Scotta i reszty. 5 dni od kiedy wiem kim jest mój ojciec. I dziadek... Tak. Właśnie. Mój dziadek też jest łowcą. Hunterzy .. cholera.. jak oni się dowiedzą kim/ czym jest Scotty to będzie katastrofa.
Chłopacy muszą uważać biegając po lesie.
Udaję że nie wiem o tajemnicy mojej rodziny, ale ciężko patrzeć mi na tatę wiedząc że poluje na moich przyjaciół. Z każdym spojrzeniem w jego stronę mam ochotę wygarnąć mu co czuje, i co myślę o tym.
Ponad to dowiedziałam się że to rodzinna tradycja. Rodzina łowców.. Mama też nim była, zanim umarła, a raczej zginęła z rąk wilkołaka imieniem Peter Hale. Tyle się dowiedziałam.
- Ej. Ja nie chcę być łowcą. - powiedzialam patrząc smutno w ekran komputera na którym wyświetlała się mordka Lydii. Rozmawiałyśmy na skype - "ucząc się" .
Każdy dobrze wie jak wygląda taka nauka.
- Wyobraź sobie jak zapierdalasz z łukiem po lesie za Scottem. - zaśmiała się.
- Lydia to nie jest zabawne.
- No wiesz teoretycznie nie. Ale weź pomyśl gonisz swojego chłopaka żeby go zabić bo taka tradycja w waszej rodzinie. - wydęła usta i zaśmiała się.
Zaśmiałam się na jej wizję. Nagle do pokoju wszedł tata,
- All pogadamy? - zapytał.
- Lydia pogadamy później . Paa - posłałam jej buziaczka i się rozłączyłam .
- Mów. - powiedziałam odwracając się w jego stronę.
- Nie tutaj. Chodź. - pokazał mi żebym poszła za nim.

Doszliśmy do salonu gdzie siedział dziadek. Łooo. Będzie pogadanka. Czyżby o 'naszej rodzinnej tradycji'?
Na samą myśl niedobrze mi się zrobiło.
- Usiądź Allison Melisso Argent. - powiedział dziadek.
- Co się dzieje? - zapytałam.
- Pamiętasz te składy broni co są w garażu? - zapytał Christopher.
-Tak tato i co ?
- My.. my tak naprawdę nie jesteśmy sprzedawcami broni. - YOU DON'T SAAY. ~pomyślałam sobie. - Tak naprawdę polujemy na to - rzucił na stół przede mnie kilka zdjęć przedstawiających wilkołaki
- Haha tatoo. Zabawny jesteś. Takie rzeczy istnieją tylko w bajkach - powiedziałam.
- Nie córeczko. Tutaj w BH jest ich kilka. A Ty musisz kontynuować tradycję rodzinną, zostać łowcą.- nie no. .tego było za wiele.
- Nigdy w życiu tato! Nawet jeśli istnieją, to co Ci to szkodzi. Mają prawo bytu tak jak Ty, ja, pies czy kot. - wybuchłam.- Ja nie będę niczego ani nikogo zabijać.
Wstałam i wyszłam na dwór.
- Allison! wracaj! - usłyszałam krzyki dziadka i ojca za swoimi plecami, kiedy biegłam niewiadomo dokąd.

Gdy skończyłam uciekać przed rodziną zrozumiałam gdzie się znajduję. Spalony dom w głębi lasu. Dom niejakiego Dereka Hale.
-Cholera. - zaklnęłam pod nosem.
Zdenerwowana usiadłam pod drzewem.. Nie pamiętam drogi do domu. Poczekam chwilę. Może spotkam kogoś z chłopaków. Nie myliłam się. Po chwili usłyszałam szmer za krzakami.
- Witaj. - usłyszałam głos którego miałam nadzieję że nie usłyszę nigdy.
- Aiden. - wysyczałam.
- Nie, mylisz się księżniczko. Ethan jestem. - uśmiechnął się
 Zaczęłam cofać się w stronę domu Dereka, mając nadzieję że jest w środku.
Po chwili potknęłam się o coś, a raczej o kogoś.
- Otoczona. - zaśmiał się Aiden.

 Przestraszona zastosowałam się do taktyki którą polecił mi Scotty w sytuacji awaryjnej " krzycz ile wlezie i biegnij przed siebie"

*Scott pov.*

Spacerowałem po lesie, w głowie miałem wielki mętlik, dziewczyna która mi się podoba pochodzi z rodziny łowców, powinna polować na mnie ale chce mnie bronić ? to chyba jest odpowiednie słowo. Chciałem zajść do Hale'a, kiedy nagle usłyszałem krzyk.. jej krzyk. Pobiegłem w tamtym kierunku. Nagle poczułem wilcze zapachy.
-Bliźniacy.. - zaklnąłem pod nosem.
Zmieniłem swoją postać i pobiegłem ją ratować.

*Allison pov*

Uciekałam w stronę mi niewiadomą, nagle coś wyskoczyło zza drzew, wilkołak, stanął obok mnie, Scott, uśmiechnął się i pobiegł w stronę z której uciekałam.
Usiadłam pod drzewem i czekałam.

WOW. pierwszy raz widziałam go w całej wilczej okazałości. On jest taki pociągający jako człowiek, ale jako wilkołak jeszcze bardziej. Cholera.. O czym ja myślę.
Czekałam aż Scott albo ktoś z paczki do mnie podejdzie.
 
- Już ok. Chodź. - Scott podbiegł do mnie i wciągnął mnie na swoje plecy.

-Co tu robiłaś?- zapytał jak już siedzieliśmy na ławkach na boisku czekając na trening lacrosse.
- Tata powiedział że MUSZĘ zostać łowczynią, wybuchłam i po prostu pobiegłam.
- Hymm. To mamy problem kolejny.
- A jakie są jeszcze?- zapytałam,
- No np. Twój tata na mnie poluje, na Ciebie polują bliźniacy, podobasz mi się , jest brzydka pogoda, a Lydia nie wie co się dzieje.
- Czekaj co ? - zapytałam.  - powtórz.
- Lydia nie wie co sie dzieje
- Nie to, to wcześniej.- powiedziałam.
- Brzydka pogoda.
- To jeszcze wcześniej. - powiedziałam. dobrze wiedziałam co usłyszałam ale chciałam żeby to powtórzył.
- Bliźniacy na Ciebie polują. - zaśmiałam się.
- ugh. Scottcie McCall też mi się podobasz.
- Ej. Usłyszałaś jednak - Wilczek udawał oburzenie. - Tak podobasz mi się. - powiedział. - A teraz lecę na trening. - dał mi buziaka w policzek i uciekł na boisko.

niedziela, 15 czerwca 2014

4.

Godzina 7.15  z mojego telefonu wydobywa się piosenka Green Day "Wake me up when september ends" . Taaaak budzik. Wstałam przeciągając się. Spokojnym krokiem udałam się do garderoby po drodze włączając wieżę. Po 30 min grzebaniu wśród ciuchów postawiłam na nową sukienkę

Ubrałam się i zajęłam makijażem. Pomalowałam rzęsy tuszem i zrobiłam lekkie kreski eyelinerem. Włosy wyprostowałam. byłam gotowa.
Napisałam sms do Scotta.

Zaśmiałam się i usiadłam przy stole w kuchni. Po chwili zadzwonił dzwonek do drzwi.
-Whoooa .Wyglądasz cudownie. - powiedział Scotty całując mnie w policzek.
- Dziękuję ; ) . Zarumieniłam się.
-Ally kto to? - z góry dało usłyszeć się głos mojego taty.
- To tylko Scott mój kolega ze szkoły - odpowiedziałam.
- Ten burak ze wsi od babci? - tata zaczął schodzić po schodach.
- Tiaa. Ale nie jest burakiem tatku. -posłałam przepraszające spojrzenie Scottowi. - Zjesz z nami śniadanie? - Zapytałam tatę. 
-Nie dzięki. Jadę do babci, śpieszę się. - powiedział przechodząc obok nas.
-Dzień dobry. - powiedział Scott.
- Witaj. - powiedział chłodno tata i wyszedł.
- Przepraszam. - powiedziałam patrząc w oczy chłopakowi.
Poszliśmy do kuchni zjeść coś przed szkołą.
-Powiedz mi jak wyglądają lekcje w BH.- poprosiłam Scotta popijając herbatę.
- No codziennie mamy po 4 lekcje i jedną godzinę wf. We wtorki i czwartki drużyna lacrosse ma 2h treningu. A nasz wychowawca jest dziwny. 
- Ok dzięki. A co masz na myśli dziwny?
- To trener drużyny lacrosse i nasz wfista.- zaśmiałam się. 
- To będzie ciekawie. - powiedziałam pod nosem.


Był czas wychodzić. zabrałam z szafki klucze i torebkę i wyszliśmy.
-Ally? -  zapytał Scott po chwili ciszy.
- Tak?
- Będziesz siedziała ze mną na lekcjach ? proszę. Nie chcę żebyś siedziała z którymś z bliźniaków.
- A kto to Ci bliźniacy? - zapytałam.
- Ethan i Aiden . Dziwni są, i siedzą sami.
- Rozumiem. i okey McCall usiądę z Tobą. - powiedziałam.
-Dziękuję. - Scotty pocałował mnie w policzek.

Doszliśmy do reszty 'paczki' i udaliśmy się w kierunku Liceum Beacon Hills. 
Dzisiejszy dzień zapowiada się.. ciekawie.

2.

Udaliśmy się w kierunku boiska do Lacrosse.
Podczas drogi między nami była cisa, nie taka nieprzyjemna, wręc przeciwnie. Było miło. Scott co jakiś czas patrzał się na mnie ze swoim cudownym uśmiechem.

-Idź usiądź obok tamtej dziewczyny, nazywa się Lydia - pokazał na śliczną satynkę. - Ja idę do szatni, Buźka mała - przytulił mnie lekko i pobiegł do szatni znajdującej się po drugiej stronie boiska.
Podeszłam do dziewczyny.
-Hej. - powiedziałam nieśmiale.  - Jestem Allison.
- Heeeej ! . Ja Lydia - dziewczyna wstała i mnie lekko przytuliła. - Wpadłaś w oko Scottowi - zaśmiała się.
-Temu dup.. em McCallowi? - już bym znów powiedziała o nim dupek. nie jest chyba taki jakim pokazał się w wakacje.
-Nie jest dupkiem - zaśmiała się. - czasami robi takie pierwsze wrażenie, ale tak naprawdę jest spoko. - powiedziała. - przyjaźnimy się od 5 lat, ja Scotty, Stiles no i od roku jest z nami Isaac. Tak jak Ty przeniósł się do BH.
Posłałam jej uśmiech.
- Dzięki. teraz wiem co nie co o ludziach.
- A gdzie do szkoły idziesz? Liceum BH czy Liceum Lake Woods ( od autorki : LW to wymyślone przeze mnie drugie liceum w Beacon Hills )
-Liceum BH - powiedziałam na co Lydia poskoczyła wesoła.
- My też tam chodzimy. A klasa?
- Idę do drugiej. dokładniej jest to - spojrzałam na notatkę na wyświetlaczu telefonu, gdzie miałam zapisane te informacje - druga F .
- Oo. Będziesz w klasie ze Scottem. Ja i Styles jesteśmy w 2 A, a Isaac jest w 1 D. nie zdał rok - wytłumaczyła.
Po chwili chłopacy wbiegli na boisko żeby zacząć trening. Scott zobaczył mnie siedzącą z Ly i nam pomachał.
- Będziecie fajną parą. Mogę was shippować? - zaśmiała się. - Będziecie Scallison yeey . - krzyknęła na co kilku chłopaków się spojrzało w naszą stronę, w tym Scotty .

Trening się skończył i Scott podbiegł do nas.
- Zaczekaj na mnie, odprowadzę Cię. - powiedział do mnie. - Lydia Isaac chce żebyś odwiozła go do domu.
- Kuźwa niech kupi to auto a nie że ja go ciągle wożę.- zaśmiała się.
Scotty poszedł a Lydia zwróciła się do mnie:
- Idziesz z nami jutro do szkoły? - zapytała.
- Mogę iść. O której i gdzie?
- No o 9 koło Marketu wiesz gdzie to? - zapytała.
- Wiem. Mieszkam jakieś 5 minut od tego sklepu. - uśmiechnęłam się.
- No to do zobaczenia. - przytuliła mnie i pobiegła w stronę szatyna jak mniemam Isaaca. - Ubierz sukienkę i szpilki  - krzyknęła za mną.
Zaśmiałam się, patrząc jak dziewczyna udaje że złości się na kolegę, nagle nade mną stanął Scott.
- gotowa? - zapytał.
- Ja? Taak. - powiedziałam.
Scott podał mi dłoń, żeby pomóc wstać. Skorzystałam.
- Wydajesz się być miły.- uśmiechnęłam się do niego.
- Bo taki jestem.- powiedział. - Gdzie mieszkasz?
- To jest chyba.. Northwest Street.
-Ok. To idziemy. - powiedział obejmując mnie w pasie.
-Nie spoufalaj się tak. - zaśmiałam się i wydostałam z jego uścisku.
Szliśmy do domu rozmawiając o różnych bzdetach.

3.


-Ok jesteśmy pod moim domem. - powiedziałam po jakichś 30 min spaceru. - Dzięki.
-Do jutra? - zapytał.
- Do jutra. Paa - uśmiechnęłam się i pomachałam mu odchodząc w stronę drzwi.

Weszłam do domu i przywitałam się z tatą. Udałam się do pokoju i włączyłam laptopa.
Po niecałych 15 min pojawiły się powiadomienia na facebooku : 
1. Scott McCall zaprosił Cię do znajomych
2. Lydia Martin zaprosiła Cię do znajomych
3. Stles Stilinski zaprosił Cię do znajomych
4. Isaac Lahey zaprosił Cię do znajomych 

Przyjęłam ich wszystkich. Po chwili napisała Lydia.
Zaśmiałam się i wyłączyłam laptopa. Po chwili przyszedł od kogoś sms.
-To będzie dziwny rok. -zaśmiałam się kładąc do łóżka.

Podsumówując dzień : Scott okazał się spoko, podobam mu się (tak sądzi Lydia) , Ly jest fajną koleżanką, mam nowych znajomych, od jutra będę z nimi chodzić do szkoły, Beacon Hills nie jest jednak takie złe.

sobota, 14 czerwca 2014

1.

Beacon Hills. Co za nazwa. 
Jutro 1 dzień w nowej szkole. Liceum BH .
Żyję z nadzieją że nie spotkam pana " wszystko mi wolno bo jestem Scott McCall ".
Uprzyjrzał mi dwa miesiące wakacji . DWA . ygh . co za cham. Nie można było spokojnie się poopalać na plaży bo zasiadał obok Ciebie. 
Poszłaś na zakupy - przed sklepem McCall. 
Siedzisz na falbanku u babci - McCall przychodzi "w odwiedziny do pana dziadka"..
Próbował zyskać zaufanie moje, ale wręcz przeciwnie. Denerwował mnie.
-Ugh. Po co się nim przejmować. Idę na spacer.- powiedziałam sama do siebie.
Wzięłam telefon i słuchawki.
- Tato wychodzę. - krzyknęłam.
-Allison !? 
- Tak tato? - staruszek wychylił się zza drzwi do salonu.
- Masz telefon?- zadal pytanie retoryczne. na co kiwnęłam głową. - A gaz? - na to tylko przewróciłam oczami . 
-Będę na kolację - poinformowałam go i poszłam pozwiedzać okolicę gdzie przez najbliższy czas będę mieszkać.

Chodziłam wokół BH, w oczy rzucił mi się las za parkiem. Powolnym krokiem udałam się w tamtym kierunku. Nagle z boku usłyszałam swój głos, odwróciłam głowę i zobaczyłam  Scotta. przyspieszyłam kroku.
-Czekaj! - krzyknął. Przystanęłam i odwróciłam się w jego kierunku.
-Czego chcesz?- zawarczałam.
-Ja.. Słuchaj przepraszam za te wakacje okey? Nie miało tak być. Ja.. po prostu chciałem Cię poznać i nie odepchąć od siebie. Nie chciałem żebyś myślała o mnie że jestem idiotą. - uśmiechnął się. w jego ciemno brązowych, prawie czarnych oczach widać było smutek (?)
- Ale to zrobiłeś. - powiedziałam.
- Przeprosiłem. Możemy zacząć od nowa? - zapytał z nadzieją.
- Yhy. - niech mu będzie. Każdy, nawet dupek zasługuje na drugą szansę.
- Jestem Scott, Scott McCall - jakbym nie wiedziała, podał mi rękę.
-Allison, Allison Argent - uśmiechnęłam się do niego i uścisnęłam dłoń.
- Dokąd zmierzasz Ally, mogę tak mówić? - zapytał.
- Tak możesz tak mówić, a zmierzam tam - pokazałam ręką na las, na co w jego oczach pojawił się cień strachu.
- A mogę pokazać Ci inne miejsce? - zapytał. On chyba coś ukrywa, nie chce żebym poszła do lasu ? Czemu ..
Stwierdziłam że las zwiedzę innym razem.
- A co takiego?
- Mam za chwilę trening Lacrosse, poszłabyś popatrzeć? 
-  No mogę iść. O ile nie będziesz mnie irytować. - zaśmiałam się.
- Obiecuję Ally. - powiedział . - Chodź. - wyciągnął rękę w moim kierunku chcąc żebym z nim poszła.

O CZYM OPOWIADANIE

Opowiadanie jest na podstawie serialu TEEN WOLF . Jest to oczywiście fikcja literacka, może niektóre wątki będą zaczerpnięte z serialu. Reszta to wytwór wyobraźni autorki.